Czy Google i Facebook nas podsłuchują?
Internauci od wielu lat snują teorie spiskowe dotyczące rzekomego podsłuchiwania każdego z nas przez Facebook czy Google. Taki pogląd nie bierze się znikąd. Na pewno nieraz ogarniało Cię dziwne uczucie, że urządzenia mobilne słyszą, o czym rozmawiasz z przyjacielem, dzieckiem, rodzicem, sąsiadem. Przerażasz się, gdy niedługo po konwersacji w Twojej przeglądarce zaczęły pojawiać się reklamy produktu lub usługi, o której właśnie niedawno dyskutowałeś. Czy to znaczy, że Facebook i Google nas podsłuchują? Jak jest naprawdę?
Jak Facebook nas podsłuchuje?
Warto podkreślić to wszem wobec – Facebook nas nie podsłuchuje. Nie oznacza to jednak, że nie jesteśmy szpiegowani. Odpowiadają za to tzw. moduły śledzące, które znajdują się w każdej przeglądarce. Ulokowała je w tym miejscu aplikacja – w momencie, gdy odwiedziłeś dowolną stronę na Facebooku. Moduł śledzący wysyła z powrotem sygnał do programu. Informuje o Twoich odwiedzinach na danej stronie, dzięki czemu Facebook jest w stanie udostępniać Ci reklamy powiązane z danym serwisem. Platforma dysponuje zaawansowanymi mechanizmami zbierania danych, kierowania i personalizacji reklam. Pozyskuje bardzo dużo informacji o przepływie użytkowników (czego szukają, jak zachowują się na konkretnych witrynach).
Morten Rand-Hendriksen, kanadyjski TikToker, podkreśla, że od modułów śledzących nie da się uciec. Masz z nimi do czynienia nawet wtedy, gdy nie posiadasz konta na Facebooku. Jedynym ratunkiem jest stałe usuwanie plików cookie.
Skąd Facebook wie, o czym rozmawiasz z innymi? „Szpiegowanie” w praktyce
Facebook i Google udostępniają sobie wzajemnie swoje dane, kooperują ze sobą. Te aplikacje namierzają dwa sąsiadujące ze sobą – przez jakiś czas – telefony. Im dłużej to trwa, tym większa szansa, że właśnie spotkali się dwaj znajomi. Facebook pamięta ostatnie dziesięć odwiedzonych witryn dla każdej z tych osób. Nie bój się o swoją prywatność. Wszystkie opcje są powiązane z kodem urządzenia, a nie profilem osobistym (kontem na mediach społecznościowych).
Facebook domyślnie zakłada, że znajomi rozmawiali ze sobą o treściach, jakie wypatrzyli na wybranych stronach internetowych. Aplikacja skupia się zatem na udostępnianiu reklam powiązanych z historią przeglądania rozmówcy. Tutaj uaktywnia się mechanizm psychologiczny – błąd potwierdzenia. To jeden z błędów poznawczych, związany z szukaniem potwierdzenia na jakąś tezę.
Przykładowo: wiesz, że dyskutowałeś z przyjacielem o najnowszych modelach odkurzaczy. Zapamiętałeś to. Gdy później zauważysz reklamę odkurzaczy w przeglądarce, wpadasz w panikę i wyrokujesz, że Facebook Cię śledzi. Nic bardziej mylnego! Mózg ma tendencję do zapamiętywania informacji, które – po prostu – bardziej nam pasują do założonej tezy (to szczególnie widoczne przy zagadnieniach wywołujących silne emocje). Zakładając hipotezę, iż Facebook Cię podsłuchuje, nagle będziesz zauważać reklamy wszystkiego, o czym rozmawiasz w domu. W innej sytuacji nie zwróciłbyś na nie uwagi.
Morten Rand-Hendriksen jest lekkim pesymistą w kwestii mediów społecznościowych. Uważa, że ciągłe korzystanie z tego samego urządzenia oraz brak różnorodnych znajomości spowoduje, że Facebook będzie wiedział o Tobie prawie wszystko. Według internauty proces zbierania informacji przez moduły śledzące jest bardziej inwazyjny, gdy przebywamy z kimś innym.
Z jakich narzędzi analitycznych korzysta Facebook?
Jednym z najistotniejszych narzędzi analitycznych Facebooka jest Pixel Facebook. To kod śledzący, którego używa praktycznie każda strona internetowa czy aplikacja mobilna na świecie. Dostarcza dodatkowych informacji o użytkownikach (np. jakie witryny odwiedza dana osoba i ile czasu na nich spędza), udostępnia skuteczniejsze metody dotarcia reklam do danej grupy docelowej.
Pixel Facebook działa zaskakująco efektywnie z Rankingiem Aktualności, tworzonym przez algorytm Facebooka. Wszystkie operacje odbywają się w połączonych grupach i nie są skojarzone z konkretną osobą – ważniejsze jest to, by informacja trafiła do odpowiedniej grupy docelowej. Marka odnajduje potencjalnego klienta, a kupujący – szukany przedmiot.
Jakie mechanizmy wykorzystują Facebook i Google?
Facebook daje możliwość prowadzenia kampanii reklamowych typu Lookalike Audiences. Pokazuje wtedy daną reklamę głównie odbiorcom z grupy docelowej, np. kobietom w zbliżonym wieku i miejscu zamieszkania, o podobnym stylu zachowania, ewentualnie zbieżnymi zainteresowaniami. Dzięki machine learning Google i Facebook, które zostały zbombardowane danymi, mogą szybko wyłapać podobne ścieżki zakupowe i poprzedzające je procesy.
Facebook i Google pokazują perfekcyjnie, na czym polega selektywna percepcja (mózg traktuje priorytetowo jedynie najważniejsze, emocjonalne informacje) – jeśli coś mocno siedzi w Twojej głowie, to z pewnością pokaże się też w aplikacji, np. ciężarne kobiety nagle wszędzie zauważają mnóstwo dzieci. Można też połączyć to z iluzją częstotliwości (efektem Baader-Meinhof), polegającą na tym, że słowo, nazwa, rzecz czy zjawisko, które zwróciło na siebie uwagę, niepostrzeżenie pojawia się (złudnie) z niespotykaną częstotliwością. To wszystko wzorce mózgu. Facebook i Google działają jak mózg – kiedy zorientują się, że dana informacja ukazała się wielokrotnie, to szukają kolejnych powtórzeń, dopatrują się sekwencji.
Jak się uchronić przed „szpiegowaniem”?
Mimo wszystko obawiasz się „szpiegowania” przez Facebooka i Google? Istnieje kilka sposobów, by zniwelować to zjawisko.
Na początku zajrzyj głębiej do ustawień reklam na koncie. Masz możliwość ukrycia reklam od reklamodawców, w której już kliknąłeś lub widziałeś. Zarządzaj swoimi danymi wykorzystywanymi do wyświetlania reklam (mowa głównie o reklamach spersonalizowanych, opartych na aktywności użytkownika w witrynach internetowych i aplikacjach). W ustawieniach Facebooka odnajdziesz obszerną listę zainteresowań, które platforma przypisała do profilu. Tymi wiadomościami można zarządzać lub usuwać. Wszystkie wymienione działania spowodują mniejszą liczbę wyświetlanych, irytujących czy nieinteresujących reklam.
Czy Facebook i Google szpiegują? Jak wyjaśniają sytuacje giganci technologiczni?
Facebook zdecydowanie zaprzecza zarzutom, iż podsłuchuje rozmowy użytkowników. Według rzecznika firmy reklamy wyświetlane są na podstawie zainteresowań danej osoby oraz innych informacji profilowych – to, o czym głośno mówisz, nie ma znaczenia.
Dowody na niewinność Facebooka i Google
Jedną z najciekawszych teorii, zaprzeczającą szpiegowaniu przez Facebook, jest niemożność uporządkowania tak wielkich zbiorów danych. Informacji jest po prostu za dużo (przecież mamy do czynienia nie tylko z plikami tekstowymi, ale i dźwiękowymi). Niemożliwością jest, by Facebook „zrozumiał”, przetworzył i zeskanował wszystkie wiadomości, pochodzące od kilku miliardów ludzi.
Ponadto platforma nie ma oddzielnych serwerów, na których zbierałaby wszystkie nagrania i przetwarzała zdobyte informacje. Ciągłe nagrywanie i wysyłanie plików internetowo spowodowałoby szybki spadek baterii – dałoby się zauważyć, iż coś jest nie tak. Nie można także zapomnieć o zakłóceniach – Facebook otrzymuje przytłumione informacje (telefon w kieszeni, obok klawiatury, wpinanie ładowarki), których w pełni nie rozumie. Wychwytuje tylko pojedyncze słowa. To nie czyni go mistrzem szpiegostwa.
Podsumowanie
Facebook korzysta z danych, technologii i narzędzi dostępnych w większości aplikacji mobilnych (dorzućmy do tego jeszcze kilka modeli z dziedziny probabilistyki). W efekcie otrzymujemy dopasowane reklamy, które szybko trafią na pasujące urządzenia, przynależące do osoby z danej grupy docelowej. Nie ma zatem znaczenia konto na mediach społecznościowych. Najważniejszy jest ruch, jaki generujemy przy pomocy urządzenia mobilnego.